niedziela, września 23, 2007

There is a house in New Orleans...

There is a house in New Orleans
They call the Rising Sun.
It's been the ruin of many a poor girl,
and me, O God, for one.

If I had listened what Mamma said,
I'd 'a' been at home today.
Being so young and foolish, poor boy,
let a rambler lead me astray.

Go tell my baby sister
never do like I have done
to shun that house in New Orleans
they call the Rising Sun.

My mother she's a tailor;
she sewed my new blue jeans.
My sweetheart, he's a drunkard, Lord, Lord,
drinks down in New Orleans.

The only thing a drunkard needs
is a suitcase and a trunk.
The only time he's satisfied
is when he's out on a drunk.

Fills his glasses to the brim,
passes them around
only pleasure he gets out of life
is hoboin' from town to town.

One foot is on the platform
and the other one on the train.
I'm going back to New Orleans
to wear that ball and chain.

Going back to New Orleans,
my race is almost run.
Going back to spend the rest of my days
beneath that Rising Sun.


dokladnie tak.....

Houston... we (don't) have a problem....

obudzilem sie jak zwykle pierwszy i nasunela sie refleksja, ze trudno ale to bardzo trudbo znalesc dobry sklad, ekipe lub druga osobe do wyjazdu na tego typu wyprawe :( dla mnie czekanie az reszta sie pozbiera to męka :( min 3 godziny zmarnowane. A samemu nie lubie bawic sie w globtrotera a moze powinienem? Albo ostro udzielic sie w necie i znalesc ludzi, poznac i stwierdzic ze warto o ile maja takiego samego swira jak ja :) Na razie robi sie juz slabo jak koledzy siedza prawie do rana a potem sa problemy ze wstawaniem.... Chyba nastepnym razem dam do wypelnienia ankiete i zrobie rozmowe wstepna hehe (koniecznie wykluczyc osoby chrapiace). tyle wystarczy choc chcialoby sie wiecej na ten temat i ostrzej....
Wyjazd czesc pierwsza: Galveston jakies 30 min od naszego hotelu, sliczna wysepka pod Houston (przypomina mi south beach w Miami), domki w typowym dla poludnia stylu, wielka plaza ciagnaca sie wzdluz glownej ulicy, ciepla woda i co tu pisac ... bosko. Ludzie z duzego miasta maja gdzie spedzac fajne weekendy :)
Powrot do webster na NASA road i punkt dnia - wizyta w Space Center. Klasyczne zwiedzanko :) Centrum kontroli lotow znane ze wszystkich filmow o podboju kosmosu, hangary gdzie testuje sie kosmonautow i gigantyczna rakieta ktora wynosi statki na orbite .... wieeeeeelka. Masa pomniejszych atrakcji. Nastepny cel to downtown Houston, przypomina fragment manhattanu, wysoka zabudowa ale z wyobraznia :) budynki sa naprawde ladne i oryginalne, czesto przemieszane ze stramymi "kamienicami" to dodaje uroku. Podoba mi sie :)
Juz ciemno wiec postanowilem pojechac po nocy do Louizjany :) dotarlismy do Lake Charles i tu szukanie w weekend taniego hotelu zajelo troche czasu ale sie udalo.


[Houston, TX - Galveston, TX - NASA Space Center, TX - Houston, TX - Lake Charles, LA ]