poniedziałek, października 06, 2008

Hardly Strictly Bluegrass czyli super muza w SF

Golden Gate Park to ciekawe miejsce, niby zwykły park a w weekendy zamienia się w nie zwykły :). W ostatni weekend stał się miejscem w którym zgromadziła się chyba cała lokalna śmietanka hipisowska i zwykli ludzie chcący posłuchać "innej" muzyki. Przypadkiem trafiłem na to wydarzenie przypominające Summer Of Love z lat 60-tych i Woodstock :). Przypadek polegał na tym że ja mieszkam "obok" parku i trudno było coś tak dużego przegapić. Ilość ludzi przybyłych na koncerty trochę mnie zaszokowała, naprawdę trudno było się przemieszczać w tłumie ludzi. Osoby lubiące marijunanę nie musiały jej przynosić, wystarczyło się tylko pozaciągać... chodziliśmy w oparach dymy z tych zielonych liści. Oczywiście alkohol lał się szeroko co w tak restrykcyjnej Ameryce było mocno dziwne ale to jest SAN FRANCISCO !!!
Teraz kilka słów o Bluegrass czyli o muzyce jaką grali wykonawcy w tych dniach - jest przede wszystkim interpretacja starych znanych utworów country wykonywana w sposób wirtuozerski na instrumentach klasycznych takich jak: mandolina, bandżo 5-strunowe, skrzypce, gitara i kontrabas. Zagranie utworu ma na celu popisanie się umiejętnościami mistrzowskimi przez każdego muzyka z osobna instrumentalnie i wokalnie. Muzycy mają swoje partie solowe zagrać tak aby nikt nie mógł ich powtórzyć, dlatego wprowadzili niewiarygodne szybkości i karkołomne techniki grania. Znamieniem tego stylu są pojedynki na instrumenty, wokalne dośpiewki, rozmowy i śmiech podczas muzykowania. Nie ma mowy o jakiejkolwiek improwizacji, wszystko jest do perfekcji wytrenowane. Początek ponownemu odkryciu tego gatunku dała formacja Hayseed Dixie nagrywając w 2001 roku płytę „Tribute To AC/DC” z utworami zespołu AC/DC. Płyta sprzedała się w nakładzie 200 000 egzemplarzy otwierając drogę bluegrassowi na komercjalny rynek muzyczny w USA. Wśród współczesnych bluegrassowych inspiracji przeróbek starych hitów znalazły się utwory z dorobku takich wykonawców jak: Elvis Presley, The Beatles, Kiss, Led Zeppelin, Aerosmith, Metallica, Black Sabbath, Neil Young, Motörhead oraz AC/DC. W ślady Hayseed Dixie poszedł między innymi Billy Burnette nagrywając w 2007 roku płytę inspirowaną twórczością Elvisa Presleya.
Zdecydowanie najbardziej zwariowaną i żywiołową kapelą była formacja Gogol Bordello - tworzy go ośmiu imigrantów, głównie z Europy Wschodniej. Zespół został założony w 1999 roku przez Ukraińca Eugene Hütza. Początkowo zespół nazywał się Hütz and the Béla Bartóks, lecz lider zespołu (Hütz) stwierdził, że "nikt w Stanach nie będzie wiedział, kim do cholery był Béla Bartók". Aktualna nazwa zespołu odnosi się do postaci Nikołaja Gogola oraz potocznej nazwy domu publicznego. Pierwszy singel zespołu ujrzał światło dzienne w 1999 roku. Od tamtego czasu Gogol Bordello wydali cztery albumy.
Koniecznie muszę podać skład zespołu i narodowości artystów :)
  • Eugene Hütz – wokal, gitara akustyczna (Ukraina)
  • Siergiej Riabcew – skrzypce, chórki (Rosja)
  • Jurij Lemeszew – akordeon, chórki – (Rosja)
  • Oren Kaplan – gitara, chórki – (Izrael)
  • Thomas Gobena – gitara basowa, chórki – (Etiopia)
  • Eliot Ferguson – perkusja, chórki – (USA)
  • Pamela Jintana Racine – instr. perkusyjne, chórki, taniec (Amerykanka z tajskimi korzeniami)
  • Elizabeth Sun – instr. perkusyjne, chórki, taniec – (Szkotka z chińskimi korzeniami)
  • Pedro Erazo – instrumenty perkusyjne, MC – (Ekwador)

"Na dziko" w lasach Północnej Kalifornii

W jeden z weekendów, oczywiście wydłużonych ruszyliśmy na północ Kalifornii z zamiarem zrelaksowania się na łonie natury :) w miejscach przez nas i przez większość ludzi omijanych czyli w Lasach Narodowych w okolicach Mt.Shasta. Wyprawa była nie zaplanowana z głównym założeniem, że gdzie dojedziemy tam śpimy. Tak pokręciliśmy się w okolicach Shasta Lake, które wrześniową porą okazało się mocno wyschnięte i mała ilość wody nie bardzo pozwalała na pływanie. Zresztą okoliczne jeziora zaznaczone na mapach okazywały się wyschniętymi zbiornikami. Dotarliśmy pod Oregon doSiskiyou county i tam przyjemnie powygrzewaliśmy się na plażach kameralnych jeziorek, naprawdę przyjemnych i wartych ponownego odwiedzenia. [Siskiyou Lake, Lake Shastina, Grass Lake i pomniejsze]. Wracając zahaczyliśmy o Lake Oroville i Clear Lake jedno z większych jezior okolicy które niestety nie oferuje tak przyjemnych plaż ale jest świetnym miejscem na popływanie łodzią lub poimprezowanie w okolicznych domach. W trakcie naszego pobytu w dzikich zakątkach leśnych odbyło się kilka konkursów strzeleckich (ustrzeliłem jednocentówkę z czego jestem dumny ale to chyba bardziej zasługa dobrze skalibrowanej lornetki hehe ), wypiliśmy duże ilości lokalnych piw i win. Ogniska ogrzewały nas w nocy i nad ranem a noce w namiotach mocno nas chłodziły (oj bardzo było zimno). Przyjemnie spędzony czas na "łonie"...

NorCal