czwartek, lutego 04, 2010

Tombstone - "Miasto zbyt twarde, aby umrzeć"

Tombstone - osada w Arizonie położona niedaleko od granicy z Meksykiem i półtorej godziny od Tucson, na szlaku poganiaczy bydła i koni, powstała w 1879 roku. Jej nazwa pochodzi od kopalni srebra należącej do Eda Schieffelina. Miasteczko bardzo szybko się rozwijało ze względu na bogate zasoby srebra. W 1881 roku liczyło 1000 mieszkańców, a w kolejnym roku populacja miasteczka przekroczyła już 5000, później nawet liczba ludności dochodziła do 15000. Do miasta szybko oprowadzono bieżącą wodę, telegraf i ograniczone usługi telefoniczne, były pralnie, restauracje i hotele prowadzone głównie przez chińskich emigrantów, w kopalniach srebra natomiast pracowali emigranci z Europy.

Miasto nawiedzały pożary ze względu na małe ilości wody i słabą, drewnianą zabudowę . Pierwszy duży pożar wybuchł w czerwcu 1881 roku, drugi w maju 1882 roku, ten okazał się dla miasta bardzo niszczący. Zatrzymał on duży wzrost demograficzny i miasto zaczęło szybko podupadać pod koniec lat 80- tych XIX wieku. Złoża srebra też się wyczerpywały powodując bankructwo kopalń, z których część została zalana przez wody gruntowe po awariach pomp.

Tombstone obecnie reklamuje się hasłem - "Miasto zbyt twarde, aby umrzeć" ("the Town Too Tough to Die")- może i metropolią nie jest - bo liczy sobie nieco ponad 1,500 mieszkańców - czyli liczba ludności raczej z początków osady - miasto nie tylko nie umiera, ale żyje sobie całkiem dobrze - z turystów ciekawych dawnego życia. Słynne Tombstone udostępnia odwiedzającym legendę Dzikiego Zachodu, miejsca słynej strzelaniny w Corralu OK [polecam link] rozpowszechnionej w filmach z Kevinem Costnerem "Wyatt Earp" (jak dla mnie najlepszy) i Kurtem Russellem "Tombstone". Epizodów takich było sporo na amerykańskim pograniczu, ale akurat wydarzenia z Tombstone zainspirowały scenarzystów z Hollywood.

Wzdłuż głównej Allen Street, obwołanej kiedyś - "korytem whisky", roiło się od saloonów, zadymionych knajp i teatrzyków - gdzie czas upływał beztrosko. Obecnie jest bez porównania spokojniej (ale nie w co drugą i co czwartą niedzielę) - choć wielu dałoby sporo, żeby tak nie było - ale oczywiście miasteczko wygląda dalej jak w westernie, główna ulica z urzędem szeryfa, saloonem, domami z gankami, epokowym zakładem fryzjerskim oraz redakcją miejscowej gazety "Tombstone Epitaph".

Tubylcy dbają o historyczną atmosferę miasteczka i możemy naprawdę poczuć się jak w tamtej epoce patrząc na wąsatych mężczyźni kowbojskich kapeluszach, kamizelkach, surdutach, butach z ostrogami i z koltami na pasach. Kobiety w długich sukniach i czepkach również - choć niestety rzadziej - przechadzają się po głównej ulicy. Tu nikt tego nie traktuje jako przebranie - tu po prostu tak ludzie sie ubierają. Kiedy wsiądziemy do dyliżansu - po drodze usłyszymy opowieści o wydarzeniach sprzed 129 lat. Jeśli ktoś chce pamiątkowe zdjęcie w epokowym ubraniu - można taki luksus zafundować sobie w saloonie "At Big Nose Kate" - U Wielkonosej Kasi . Taka fotografia z koltem, w towarzystwie skąpo ubranej panienki z gościnnego przybytku uciech - to oferta dla panów, ale i dla kobiet są proponowane ciekawe zdjęcia... W sklepie z bronią kolekcjonerzy mogą się zaopatrzyć w kolty i winchestery - wyglądające tylko na zabytkowe...


W latach 80-tych XIX wieku Tombstone rozkwitło dzięki odkrytym tu złożom srebra - kopalnia przyciągała robotników do pracy, ale i kowbojów, graczy, różnej maści kombinatorów, rewolwerowców i Chińczyków - zachęconych zdobyciem szybkiej fortuny, lub po prostu tych, którym nie udało się w życiu, a mieli nadzieję, że los się do nich uśmiechnie. John Henry ("Doc") Hoiliday - był jednym z takich - szukających szczęścia śmiertelników - dentysta z południa z wykształceniem uniwersyteckim, któremu dobrze zapowiadającą się przyszłość - zrujnowała gruźlica. Został pozbawiony prawa wykonywania zawodu, bo zarażał pacjentów. Z diagnozą, że pozostało mu sześć miesięcy życia, Doc wybrał się na zachód i zaczął żyć z szulerki. Był fizycznie słaby z powodu gruźlicy i żeby przetrwać w trudnych sytuacjach, mistrzowsko opanował sztukę strzelania z pistoletu i władania nożem. Obu rodzajów broni używał często, a ponieważ jednak żył - mimo choroby przez kolejne 15 lat (a nie jak głosiła diagnoza - pół roku) zabił około 30 ludzi - tak głosi nie sprawdzona do końca legenda. Kiedy przyjechał do miasteczka w 1880 roku, los Doca Holiday połączył się się z prostytutką Big Nose Kate imigrantką z Węgier. Jej przydomek "duży nos" był tylko aluzją - była po prostu wścibska i miała wyjątkowy węch do interesów, dzięki któremu szybko została właścicielką nazwanego swoim imieniem hotelu. Kate zakochana w chorym Docu, wielokrotnie ratowała go z kłopotów i ukrywała w swoich pokojach. Holiday zmarł w wieku 36 lat w Colorado, Kate czuwała przy jego łożu, sama zmarła dopiero w 1940 roku w wieku 90 lat. Doc Holiday przyjaźnił się z braćmi Earp: Wyattem, Virgilem i Morganem, rewolwerowcami o ambicjach stróżów prawa.

Wyatt Earp

Virgil - został w końcu szeryfem miasteczka, a 26 października 1881 roku z braćmi i Holidayem przystąpił do akcji rozbrajania bandy Billy'ego Clantona przed posesją Corral OK. Po trwającej pół minuty strzelaninie Clanton i jego dwaj kompani Tom i Frank McLaury leżeli na ulicy martwi. Wiadomo, że to jeden z braci Earp pierwszy strzelił - przez co nie dał przeciwnikom szansy poddania się.

Doc Holliday i Wyatt Earp

Jednak to Wyatt Earp i Doc Holiday są bohaterami westernowej legendy. W Tombstone - za 9$ można obejrzeć 20 minutową inscenizację strzelaniny w Corralu OK, odtworzoną przez miejscowych artystów-amatorów - mimo raczej wygórowanej ceny biletu - widownia jest niemal zawsze pełna (całe miejsce ogrodzone jest murem).

O.K. Corral dzisiaj...

Przy wyjeździe z miasteczka można zatrzymać się na małym cmentarzu gdzie pochowano dużo ofiar lokalnych strzelanin.

I bardziej współczesne sprawy - na drodze prowadzącej z miasta na północ znajduję się checkpoint Border Patrol gdzie kontrolują dokumenty w poszukiwaniu nielegalnych imigrantów...

Tombstone