wtorek, grudnia 01, 2009

Malownicze miejsce na śmierć

Most Golden Gate został zbudowany w 1937 roku przez Josepha Straussa, a powód dla którego tak łatwo jest przeskoczyć przez barierkę jest taki, że Strauss miał zaledwie 1.52 m wzrostu i jako konstruktor mostu chciał mieć możliwość podziwiania zatoki. Zmienił więc wysokość barierki z pierwotnie planowanej 1.6 m na 1.2 m. Strauss uważał, że samobójstwo na tym moście nie jest ani prawdopodobne, ani możliwe. Niestety nie wiedział jak bardzo się mylił. Obecnie "Złote Wrota" San Francisco, mają bardzo złą sławę. Statystyki mówią, że jest to najbardziej śmiercionośny most w historii.
Już w 10 tygodniu po oddaniu mostu do użytkowania 47-letni weteran I wojny światowej, opuszczony przez rodzinę Harold Wobber został odnotowany jako pierwszy samobójca. Do dziś na Golden Gate zabiło się, skacząc z mostu, ponad 1300 osób, ale bardziej prawdopodobna jest liczba 2000. Wiele niedoszłych samobójców nazwało most "malowniczym" miejscem na śmierć. Psychologowie twierdzą, że most ma w sobie jakąś ciemną aurę, która przyciąga tu ludzi. Jest pięknie wkomponowany w krajobraz i otoczony zapierającymi dech w piersiach widokami. Z jednej strony przepiękne San Francisco położone na wzgórzach. Z drugiej malownicze Marin Headlands.

Co roku przynajmniej 70-90 osób próbuje popełnić samobójstwo, skacząc z Golden Gate 75 metrów w dół do oceanu (to ponad 25 pięter wysokości a spadanie trwa 4-4,5 sekundy). Zwykle około 50 z nich powstrzymują policjanci. 20-30 osobom rocznie udaje się skoczyć. Najwięcej skacze ze wschodniej strony gdzie znajduję się droga dla pieszych, po zachodniej stronie znajduje się sćieżka dla rowerzystów. Na moście znajduje się 128 latarni oświetlających wydzielony pas dla pieszych. Sam byłem świadkiem takiego skoku ale wtedy ofiara skoczyła na beton pod jednym z filarów mostu. Na moście znajdują się specjalne telefony dla potencjalnych samobójców, gdzie po drugiej stronie linii psycholog ma postarać się odwieść przyszłą ofiarę od tego czynu i dać czas na dotarcie na miejsce specjalnej policji patrolującej most.

Skok z mostu to prawie pewna śmierć, 98% skoczków ginie. Jak do tej pory 26 osobom udało się przeżyć. W rekordowym roku 1977 na moście zginęło 40 osób. W rzeczywistości w śmierci na Golden Gate nie ma nic gładkiego czy bezbolesnego. Ciało spadające z mostu z prędkością 130-140 km na godzinę uderza w wodę niczym w betonową ścianę. Taka siła zrywa wewnętrzne organy, które są rozdzierane przez połamane, ostre kości żeber. Lekarze przeprowadzający sekcje zwłok skoczków mówią, że ich wnętrzności wyglądają, jakby zostały dokładnie zmiksowane na jednolitą miazgę. Czasem ciało niemal się rozpada, siła uderzenia urywa kończyny albo głowę. Najszczęśliwsi (o ile można to tak nazwać) giną w momencie uderzenia w wodę. Inni je przeżywają, ale z powodu obrażeń, sparaliżowani, w potwornych cierpieniach toną po kilkudziesięciu sekundach. Jakiekolwiek szanse na przeżycie skoku z Golden Gate można mieć właściwie tylko w jeden sposób - gdy się wpadnie do wody z lekko podkurczonymi nogami skierowanymi w dół pod pewnym kątem.
Gdy w 1995 roku liczba samobójców zaczęła zbliżać się do 1000, ludzie przyjeżdżali tu specjalnie, by się "wstrzelić" w historyczny numer. Jeden z radiowych didżejów zaoferował nawet nagrodę dla rodziny tysięcznego samobójcy. To wtedy władze przestały prowadzić oficjalną statystykę samobójstw na Golden Gate. Zatrzymano ją na liczbie 997... Od tego czasu także lokalne media przestały podawać informacje o statystykach samobójczych, by nikogo nie prowokować. Liczono, że gdy o moście przestanie się mówić w kontekście samobójczym, liczba ofiar spadnie. Ale nie poskutkowało.
Mimo sprzeciwu wielu organizacji i osób prywatnych, władze San Francisco zgodziły się wreszcie na umieszczenie specjalnej bariery, aby zatrzymać rosnącą liczbę samobójstw. Niektórzy przeciwnicy tego uważają, że most trzeba chronić przed ingerencją osób niepowołanych, aby nie zepsuć estetyki obiektu, albo ponoszenia dodatkowych kosztów, lub są też tacy, którzy twierdzą, że należy pozostawić wolność wyboru tym, którzy chcą się zabić. Na razie 50 milionowy projekt musi poczekać aż amerykańska gospodarka wyjdzie z dołka.
Jeśli ktoś widział miasto San Francisco na zdjęciach lub filmach zastanawia się zapewne dlaczego nikt nie skacze z pobliskiego Bay Bridge, który robi większe wrażenie. Prawda jest prozaiczna, most ten nie ma wydzielonej drogi dla pieszych i jedyną opcją byłoby zatrzymanie samochodu i wyskoczenie ale do tego momentu jakiś rozpędzony samochód zdążyłby zabić potencjalnego samobójce...

Statystyki

2009 31
2008 34
2007 39
2006 31
2005 23
2004 20
2003 24
2002 26