poniedziałek, października 15, 2007

tydzien

:) skonczyly sie dalekie wyjazdy, pozostalo miasto. Powoli przyzwyczajam sie do Sna Franscisco. Chodzenie po ulicach, zakupy, spotkania itp juz znam topografie na tyle dobrze ze swobodnie juz poruszam sie bez mapy. Komunikacja miejska opanowana ;) Wiem ktore dzielnice warto zobaczyc i te ktore mozna ominac. Powoli ekspansja zaczyna sie przenosic na strone zachodnia. W tygodniu poniedzialek przeznaczony byl na odpoczynek po "ciezkim" weekendzie. Ale na wtorek umowiony bylem w San Jose na jedzenie rybek, ktore zlowilem (pierwszy raz w zyciu hehe). Jak to staropolska tradycja nakazuje bylo Whisky, Jack Uzzi :) i jadło. Najlepiej oddaje to Perfect:
A w sobotnią noc, Był Luxemburg, chata, szkło, Jakże się chciało żyć! :)
Wszystkiego w brud, Alpagi łyk, I dyskusje po świt ...
bolalo rano :) zanim sie pozbieralismy byla 5 pm. Z misterem Piotrem czas misja szybko i wyglada ze wyrasta na postac pierwszoplanowa w naszej skromniej polskiej bajce :) Dac yt i pozamiatane ;) a pomyslec jak szaro i nudno by to wszystko wygladalo :)
Dorotka poszla do szkoly ;) tylko zapomnielismy kupic jej piornika w Costco ! Milej nauki, cala polska trzyma kciuki !
Caltrain to mily pociag. Lubie go bardzo naprawde. Wozil ludzi z bardzo cieplego do mniej cieplego.
W srode trzeba bylo zobaczyc nowe miejsce do mieszkania :) nareszcie biling address ! bedzie skromnie ale mila dzielnica Richmond i kilka krokow od Golden Gate Park. Duzo knajp glownie azjatyckich. Seafood !!!
Czwartek to wielkie pranie i suszenie, w tle piwo...
Piatek to ponowna proba zorganizowania spotkania polakow, i jak zwykle nieudana. Wszyscy nas olali :) wiec juz sobie darujemy proby nawiazania kontaktow z "naszymi". Poznalismy Magde polke (wyjechala dawno z kraju), zabawne bo caly ten czas byla sasiadka Piotra prawie drzwi w drzwi ;) Niestey poznalismy tez pewna osobe plci meskiej ktora wszystkim tak nieprzypasowala ze szok (tylko trzymali sie i robili dobra mine.... ja nie umiem i bylem zapewne bardzo niemily) Ale to typ czlowieka do opisania w osobnym poscie hehe
W sobote rano wzielismy samochod na weekend i ruszylismy to naszych starych przyjaciol do Monterey :) heja
Happy Hour gotowa i ruszamy w ocean. Czuje presje bo musze zlowic jakies ryby :) Zagle rozwiniete i kurs na poludnie, czas mija szybko. Cieplo i slonko daje na maxa. Po kilku godzinkach wypuszczamy skarpete i zaczynamy polowy. Ryby gdzies sie pochowaly. Powoli zaczynamy powatpiewac czy uda sie cos zlowic... zaczyna sie powoli zachod slonka a my nic nie mamy. Dorota krzyczy ze cos ma ! Jest rybka. Wstapil nowy duch. Zmieniamy lokalizacje i nic, i znowu i znowu... Teraz ja spokojnie sygnalizuje ze cos mam, nie chce sie drzec dopuki nie zobacze co to. JEST. Mam zlowilem cos duzego. Sliczna zloto-czerwona. Spora ale udaje sie wladowac do worka, no teraz jest fajnie :) chwila.... znowu jest tez spora tylko czarna. Piotrek nie ma czasu polowic bo lata co chwila z torba. Jest trzecia ale sie urywa, ale mam nastepna i nastepna :) naprawde wygladalo ze tego dnia mam farta. Nigdy nie krecilo mnie wedkowanie ale na lodzi na oceanie na zylke bez wetki to jest frajda. Zrobilo sie ciemno wiec wracamy. 5 ryb wystarczy. Okazalo sie ze odplynelismy bardzo daleko, wdziera sie niepokoj bo niewiele widac a kelp i skaly sa blisko. Dajemy rade nawet szybko i trzeba przygotowac rybki, moj instruktor pokazuje mi jak mam to zrobic ;) potem jest pyszne jedzonko, ryby smakuja rewelacyjnie. Pora na drina ;) i tak stojac na sleepie stopniowo odpadamy. Slonko wita nas o poranku hehe ide z Piotrem na dingi plyniemy na ryby w kelp. Nic ryby sie zmyly. Ale widoczki i ciepelko .... wynagradza brak ryb. Sniadanko i ruszamy na krotki rejs, pogoda zaczyna sie pogarszac. Niechciany czynnik ludzki zaczyna doprowadzac mnie do szalu, reszte tez :) Przykro ale psuje mi to cala niedziele. Wracamy, gospodarze zostaja jeszcze na lajbie. Znowu wszystko robia sami a my znowu slabo pomagalismy... fucking turysci ;)
Powrot do SF w granicach 2 godzin, (&*#%) ulga, moge napic sie piwka.
to tyle, zwykly nudny tydzien....

Zdjęcia z wyprawy

WSZYSTKIE FOTKI