środa, kwietnia 07, 2010

San Pedro

Czy ktoś słyszał o San Pedro w Kalifornii ? Ja przyznam nigdy :) Przez wiele lat traktowałem miasto Los Angeles jako jeden organizm, dopiero po latach uświadomiłem sobie, że jest to zlepek małych miejscowości pod wspólną nazwą. Dlatego często wpisując w GPS adres dziwiłem się, że trafiałem nie tam gdzie potrzebowałem. Zrozumiałem jak ważne jest podanie właściwej nazwy "miasta", nie wystarczy wpisać Main Street - Los Angeles, takich ulic jest wiele w San Pedro, Santa Monica czy El Secundo... a to są części wielkiej aglomeracji zwanej L.A. San Pedro znalazło się w granicach wielkiego Los Angeles w roku 1909 i spełnia rolę jednego z największych portów handlowych na zachodnim wybrzeżu.

Razem z Long Beach tworzą Port of Los Angeles, wręcz niewyobrażalny moloch portowy z niezliczoną ilością żurawi i kontenerów.Przeglądając zdjęcia w przewodnikach natrafiłem na całkiem egzotyczną budowlę - ogromny, odlany z brązu dzwon umieszczony pod dachem - pagodą w stylistyce Azjatyckiej. Już wiedziałem gdzie ruszyć i czego szukać. Za cel postawiłem sobie wynalezienie jak największej ilości "perełek" w tym nudnym i nieciekawym miejscu za jakie osobiście uważam LA.

Zaparkowałem samochód przy Los Angeles Maritime Museum (Muzeum Morskie Miasta Los Angeles), którego dwa piętra otwarte są dla zwiedzających. Na zewnątrz ustawiono fragment pokładu okrętu wojennego U.S.S. Los Angeles. Na wprost muzeum znajduję się pomnik upamiętniający Marynarzy Floty Handlowej z małą fontanną i rzeźbą marynarzy wspinających się po drabince. Zrobiłem mały spacer po Old Historic San Pedro, kameralne centrum miasteczka, niska zabudowa i ... czas, który zatrzymał się w tym miejscu.

Jest to inne, bardziej portowe Los Angeles jakie znamy. Na chodniku przy ulicy 6th znajdują się plakietki upamiętniające sławy sportu, skromniejsze wydanie Alei Sław na Hollywood Blvd. Co krok napotykamy małe kafejki i restauracje. Wszystko jest mało atrakcyjne wizualnie ale ma "swój klimat".

Wracam z powrotem przez muzeum i skręcam wzdłuż nabrzeża w stronę Port O'Call Village. Pozostałości po małej wiosce rybackiej. Obecnie zamienionej na restauracje i sklepy. Spory tłum ludzi i całkowicie zapełniony duży parking świadczą o atrakcyjności tutejszych lokali gastronomicznych serwujących głównie świerze owoce morza.

To miejsce można uznać za całkiem fotogeniczne. Nie ma zbytniej ingerencji w architekturę i mamy obraz tego miejsca jaki był tu przez dziesiątkami lat. Małe drewniane domi rybackie, ustawione ciasno, blisko siebie i palmy. Jest przyjemnie.

Pora szukać słynnego dzwonu. Wpisuję parametry w GPS i ... już. Słynny Korean Friendship Bell, podarunek od rządu Korei Południowej, znajduję się tak blisko, że szkoda jechać. Ale wygrał brak czasu i jadę. Droga pod górę przypomina jazdę po San Francisco, docieram do Lookout Point Park. Piękna kolorowa pagoda z dzwonem w środku znajduję się na szczycie wzgórza z którego rozciąga się wspaniały widok na ocean i okolicę. Na dole widać plaże i latarnie morską Point Fermin.

Od razu przypomniałem sobie jeden z moich ulubionych filmów "The Usual Suspects" z Kevinem Spacey, którego jedna ze scen nakręcona była w tym miejscu. Zresztą samo miasto San Pedro słynie z tego, że jest lubianą lokalizacją do filmów przez reżyserów z Hollywood. Lista produkcji filmowych kręconych tutaj jest imponująca!

San Pedro