poniedziałek, lutego 09, 2009

Wiosna idzie, wiosna z dala...

Wszystko kwitnie co zapewne oznacza wiosnę - brzmi to dziwnie... zważywszy, że w Kalifornii wiosna trwa prawie cały rok :).
Mała wyprawa do Golden Gate Parku "zaowocowała" kolorowymi zdjęciami.
Golden Gate Park Flowers

Chinatown 中國城

Prawie w samym środku San Francisco, na obszarze obejmującym około 24 bloki, znajduje się legendarne Chinatown - miasto w mieście. Ten gęsto zasiedlony, kipiący życiem, bajecznie kolorowy rejon to najstarsze Chinatown w Ameryce Północnej powstałe około 1850 roku oraz największe skupisko ludności chińskiej poza Azją. W czasie budowy linii kolejowej międzykontynentalnej w roku 1860 liczba chińskich robotników zatrudnionych przy tej inwestycji wzrosła gwałtownie i po jej zakończeniu w 1869 roku wielu z nich pozostało lub wróciło do San Francisco. Można powiedzieć, że Chińczycy "zalali" miasto co doprowadziło w latach 1870-80 do wzrostu agresji i napięć skierowanych do taniej chińskiej siły roboczej. Dopiero ustanowiony w 1882 roku Exclusion Act zabronił przyjazdu robotników z Chin. Wielkie nieszczęście jakim było ogromne trzęsienie ziemi w 1906 roku, które zniszczyło całe miasto było dla chińskich nielegalnych imigrantów zbawieniem - szczęściem w nieszczęściu. Spłonęły wtedy wszystkie dokumenty dotyczące imigrantów i nie mogąc ich odtworzyć - władze musiały uwierzyć im na słowo. Oczywiście było to wielkie pole do nadużyć i każdy sprytny Chińczyk (nie tylko ze zniszczonego miasta) otrzymał obywatelstwo. Ruszyła wtedy lawina łączeń rodzin z Chin - co doprowadziło do następnej wielkiej fali przybyszów z Azji. Po drugiej wojnie światowej i powstaniu rządu komunistycznego w Chinach największą grupę mieszkańców tworzyli przybysze z Hong-Kongu i Tajwanu.
W ciągu dnia Chinatown tętni życiem, nocą zaś rozjaśniają go setki neonów i lamp. Na ulicach panuje zwykle duży tłok, dodatkowo potęgowany przez ciekawych tego miejsca turystów z całego świata. Najliczniejszą grupę odwiedzających stanowią Chińczycy. Wraz ze wzrostem gospodarczym tego potężnego kraju i otwarciem na świat, mieszkańcy Chin wręcz masowo zalewają turystyczne miejsca w USA, a za główny cel obierają San Francisco. Powoli zastępują Japończyków znanych z zamiłowania do zwiedzania świata. (małe grupki po 2 -3 miliony :). Chinatown można uznać za samowystarczalne, posiada własne szkoły, banki, prasę i stowarzyszenia.
Przy głównej ulicy Grant Avenue nad sklepami z pamiątkami i restauracjami górują ozdabiane złotem portale i jaskrawo pomalowane balkony. Wystawy sklepowe, rozpoczynające się tuż za wejściem od strony Smoczych Wrót (podarowanych miastu przez rząd Tajwanu w 1969 roku) na Bush Street, pełne są tanich koszulek, ozdób, mosiężnych figurek, barwnych pamiątek czy słabej jakościowo elektroniki. Właściwie jest to najlepsze miejsce na zakup tanich pamiątek z San Francisco. Idąc ulicą jesteśmy co jakiś czas zaczepiani przez pracowników restauracji wciskających nam swoje menu - miejsc do jedzenia jest sporo, a wybór trudny. Z reguły większość tubylców odradza restauracje na ulicy Grant i poleca mniejsze w bocznych uliczkach. Jest taka zasada - jeśli w jakiejś obskurnej knajpce jest tłum Chińczyków oznacza to, że jest tam dobre jedzenie :).
W połowie głównej arterii Chinatown znajduje się stary kościół St Mary's Church (kościół Najświętszej Marii Panny), usytuowany u zbiegu ulic Grant i California, to jeden z niewielu w San Francisco budynków, które ocalały po pożarze w 1906 r. Przy wejściu do tej pięknej świątyni znajduje się wystawa fotografii dokumentujących rozmiary zniszczeń, jakich dokonało trzęsienie ziemi, a obok płotu znajdziemy prawie zawsze grajka brzdękającego na chińskiej lutni. Za kościołem schowany jest malutki Mary's Park, gdzie znajduje się duży posąg Sun Jat-sena - przywódcy Kuomintangu. Uznawanego za twórcę nowoczesnych i demokratycznych Chin.
Zdecydowanie najbardziej interesujący jest Waverly Place – ciągnący się przez dwie przecznice wąska uliczka jasno pomalowanych balkonów, będących przed katastrofą z 1906 r. siedzibą licznych domów publicznych. Obecnie w miejscu tym można znaleźć piękne świątynie będące nadal w użytku takie jak "Tin How" Temple, która jest najstarszą azjatycką świątynią w Ameryce oraz kwaterę główną Kuomintangu z flagą Tajwanu na dachu. Mały odcinek Waverly Place zwany było "ulicą 15 centów" a to ze względu na liczne zakłady fryzjerskie, które oferowały tanie strzyżenie, do dziś pozostało kilka takich małych zakładów. Niestety wielu turystów przegapia niechcący to barwną część w Chinatown.
Opuszczając to kolorowe miejsce trafiamy na następną historyczną atrakcję jaką jest Ross Alley, bardzo wąziutka alejka, która kiedyś była miejscem słynącym z hazardu i wielu burd, dzisiaj nic nie wskazuje na bujną historię maleńkiej alejki. Brudne budynki z czerwonej cegły, gdzie czasem trudno wyminąć się z idącą naprzeciwko osobą, wiszące na oknach suszące się rzeczy i stare neony - tworzą ciekawy klimat. Obecnie główną atrakcją jest Fabryka Chińskich Ciasteczek Szczęścia, które ręcznie wyrabiane słynne są na cały świat. Dwie czasem trzy panie dłubiące przy starych maszynach można swobodnie oglądać, a za naprawdę niewielką cenę można kupić cały worek tych słodyczy.
Kierując się w stronę centrum miasta pomiędzy ulicami Washington i Clay znajduje się Portsmouth Square. Całkiem spory placyk zawsze wypełniony jest po brzegi "pasjonatami" hazardu w chińskim wykonaniu. Jest niesamowita okazja przyjrzeć się mężczyznom i kobietom siedzącym na murkach, kartonach i grających w znane tylko miejscowym odmiany warcabów czy szachów. Drą się przy tym wniebogłosy i gestykulują. W czasach dzikiego zachodu na pewno doszłoby do kilku strzelanin :). Zwykle nie przeszkadza im natrętny fotograf wciskający się do ich kręgu co pozwala na zrobienie naprawdę świetnych zdjęć.
Na środku postawiono replikę Statuy Wolności, która stała na placu Tiananmen podczas krwawo stłumionej rewolucji w 1989 roku. Od placu odchodzi wąski pomost ze stylową bramą, który prowadzi do Chińskiego Centrum Kultury, budynek to ogromny betonowy wieżowiec, jest w nim głównie hotel, tylko kilka pomieszczeń zajmuje muzeum.
Wracając na główny szlak koniecznie trzeba zobaczyć wciśnięty między budynki przepiękny, kolorowy Bank of Canton w kształcie pagody na Washington Street. Wzdłuż biegnącej równolegle do Grant Avenue Stockton Street znajdują się liczne sklepy, zielarnie oraz piekarnie. To właśnie ta okolica jest "prawdziwym" Chinatown, tutaj żyją, pracują i robią zakupy miejscowi. Ulica Stockton oddaje klimat współczesnych Chin, nie znajdziemy tutaj kolorowych budynków ani żadnych atrakcji jest to zwykłe miejsce niczym nie różniące się od zwykłych ulic Hong-Kongu lub Szanghaju. Chińską dzielnicę przecina Cable Car linii California, co doceni każdy fotograf - widoki z mknącego przez Chinatown wagoniku są rewelacyjne.
Wzrost populacji chińskich mieszkańców miasta doprowadził do przeludnienia tego obszaru, zbyt drogie mieszkania w okolicach North Beach i Telegraph Hill zmusiły ludzi do szukania nowego miejsca do osiedlenia. Wybór padł na dzielnicę Richmond pomiędzy Arguello Boulevard i Park Presidio z "główną" ulicą Clemente, na której znajdziemy jedne z najlepszych restauracji i sklepów serwujących chińskie jedzenie. Po drugiej stronie Parku Golden Gate w dzielnicy Sunset między ulicami Noriega i 19th Avenue - 25th Avenue oraz pomiędzy 30th Avenue i 33rd Avenue znajduje się następne skupisko chińskiej społeczności.
Trudno sobie wyobrazić wizytę w San Francisco bez odwiedzenia Chinatown...

Chinatown