piątek, maja 09, 2008

Kalifornia po rosyjsku

Zbliżał się weekend więc tym razem zaplanowałem jednodniowy wypad gdzieś blisko. Wybrałem Bodega Bay, miejsce w którym jeszcze nie byłem a okolice podobno ładne. Rano w sobotę zajechaliśmy do Berkeley po Beatę i Ping i ruszyliśmy przez zakorkowane San Francisco (co było błędem) na sto jedynkę. Tym razem ominęliśmy widokową drogę numer 1, każdy to widział wiele razy a zależało nam na szybkim dotarciu na miejsce. Odbiliśmy przed Santa Rosa i krajobraz zmienił się na ... swojski :), po bokach farmy które tak bardzo przypominały polską wieś, nawet zapachy hehe. To potwierdza tylko że Kalifornia ma wiele oblicz ! Po niecałych 2 godzinach spokojnej jazdy dojechaliśmy do Oceanu. Jadąc wzdłuż wybrzeża szukaliśmy Bodega Bay, nasz GPS pokazywał że jesteśmy na miejscu ? dziwne, tablice informowały że wjechaliśmy do miasteczka. Jeśli te kilka domków i marina to jest to miasto to mały szok. Niechcący przejechaliśmy Bodegę i zjechaliśmy na dużą plaże. Widoczki całkiem niezłe. Szukaliśmy miejsca gdzie kręcono słynne "Ptaki" Hitchcocka ale owe ptaki znalazły nas i krążyły nad głowami robiąc trochę straszny klimat :). Wdrapaliśmy się na wysokie wydmy skąd roztaczała się całkiem ładna panorama na ocean i linię brzegową hrabstwa Sonoma. Wiało na tyle mocno że wróciliśmy do samochodu gdzie wpisałem koordynaty na Guerneville małe miasteczko przy Russian River niedaleko którego jest Armstrong Redwoods SNR czyli park z wielkimi sekwojami. Nazwa rzeki pozostała zapewne po czasach kiedy w XiX wieku rosyjscy osadnicy i traperzy zamieszkiwali te rejony. Po kilku milach okazało się że ślady po Rosjanach są wszędzie, stare drewniane cerkwie i nazwy ulic takie jak Moscow Drive towarzyszyły nam przez całą drogę. Ciekawostką było Russian Rodeo ! gdzie w sezonie odbywa się ujeżdżanie byków. Guerneville to całkiem miłe kameralne miasteczko z drewnianymi zabudowaniami i bazarem na którym akurat trwał handel. Zjechaliśmy w stronę parku gdzie przy wjeździe do lasu przytrafiła się zabawna sytuacja... pani Ranger stojąca przy budce spytała co chcemy zobaczyć na co my chwile milczeliśmy i w końcu odpowiedzieliśmy że "nie wiemy", zapanowało niezdecydowanie. Na co pani z uśmiechem zadała nam pytanie "czy przypadkiem nie jesteśmy z Polski" szok ( a nikt z nas nie odzywał się po polsku) !!! zatkało nas i zaczęliśmy się śmiać :). Okazało się że pani ma córkę która pracuje w Warszawie i była tam niedawno, stwierdziła że to typowe dla Polaków że nie wiedzą czego chcą... może ma racje? Park był namiastką tego co może spotkać chętnych do obejrzenia lasów Redwoods na północy. Pochodziliśmy między wysokimi sekwojami i wróciliśmy do wozu. Wszyscy chcieli wrócić nad ocean. Dojechaliśmy z powrotem do Bodega Bay tym razem uważnie przyglądając się miejscu, zrobiliśmy rundkę między domami i mariną. Powoli kończył się dzień, zgłodniali zajechaliśmy do restauracji włoskiej prowadzonej przez Włocha i spędziliśmy miło czas delektując się winem i owocami morza. Droga powrotna mijała szybko, przejechaliśmy przez ... Sebastopol :), Sonome i dotarliśmy na noc do Berkeley. W pamięci pozostała mi Russian River wijąca się wśród gór i drzew, na pewno wrócę tu jeszcze spróbować sił spłynąć kajakiem, mamy ważne zaproszenie :).
Bodega Bay