poniedziałek, listopada 03, 2008

Jutro wybory w USA

Większość mediów w tym CNN na czele oraz sądaże publiczne przepowiadają wygraną senatora Baracka Husseina Obamy... ale sondaże opinii publicznej nie oddają rzeczywistego poparcia dla kandydatów. Sondaże mogą się mylić o kilka procent m.in. dlatego, że Obama jest kandydatem, który wywołuje ogromny entuzjazm u swoich zwolenników. Sporo osób może nie podzielać tego entuzjazmu, ale w sondażach deklarować poparcie dla Obamy, bo tak jest "modnie", bo tak samo deklarują wszyscy koledzy z pracy, gwiazdy show biznesu itd. Obama jest zdecydowanym faworytem najważniejszych amerykańskich mediów. Oficjalne poparcie dla niego (taka amerykańska tradycja) ogłosiły największe dzienniki - "New York Times", "Washington Post" i setki innych. W telewizji zdecydowana większość komentatorów okazuje dużo większą sympatię Obamie. Dlatego pokładam dużą nadzieję w tak zwanym Efekcie Bradleya: Polega on na tym, że biali wyborcy w sondażach deklarują poparcie dla czarnoskórego polityka. Ale gdy przychodzi co do czego i oddają swój głos za kotarą w lokalu wyborczym, wybierają kandydata białego. Według tej teorii, biali wyborcy wstydzą się swoich uprzedzeń rasowych (dlatego ankieterowi przeprowadzającemu sondaż deklarują poparcie dla Murzyna), ale te uprzedzenia biorą górę, gdy mogą anonimowo oddać głos.
Pozostaje czekać ... przyznam że postać pana McCaina za bardzo mi nie odpowiada ale w tym wypadku wybór będzie oczywisty.