Piątek po południu. Mission street w San Francisco. Enterprise. Udaje się wytargować za dobra cenę Forda Mustanga :). Kultowa maszyna. Ruszamy przez Oakland w stronę LA. Tym razem nie mylimy drogi i wbijamy się na I-5. Speed limit 70 mil, pozwala trochę szybciej jechać. Po północy docieramy do Lepec, malej "dziury" przed San Fernando. Nie za bardzo chce nam się szukać hoteli i bierzemy pierwszy lepszy. Poranek i małe zaskoczenie... za oknem pada śnieg!. W końcu to wysokie pasmo gór. Zimno. Docieramy do wozu szybko, trochę zmoczeni. Po kilku milach wita nas słońce :). Temperatura zmienia się gwałtownie z każdą przebytą milą. Docieramy do Simi Valley. Tu już prawdziwy upal. Odwiedzamy bibliotekę-muzeum Ronalda Reagana. (osobny post). Po południu jesteśmy umówieni u Oli i Mateusza w Ctudio City, dzielnicy LA. To już blisko. Zjawiamy się na czas. Okolica bardzo ładna. Drugie Beverly Hills :). Jemy pyszny obiad przygotowany przez Ole. Chwila relaksu i jedziemy posnuć się po okolicy. Coldwater Canyon i Laurel Canyon i Mulholland Drive ... kręte drogi i przepiękne widoki ... no i rezydencje o jakich można tylko śnić :). Jazda ulicami Beverly Hills i Bel Air... :). Jeszcze rundka po wiecznie zatłoczonym Hollywood Blvd. Szukamy El Pueblo, najstarszych budynków w mieście jeszcze z czasów hiszpańskich. Miejsce bardzo przypomina dzisiejszy meksyk. Jest bazar i stare domy. A wszystko to w bliskości "dworca centralnego". Jeszcze wizyta w Broad Contemporary Art Museum zaprojektowanego przez Renzo Piano. I wracamy do naszych znajomych. Wieczorem idziemy na imprezę do pubu irlandzkiego w Redondo Beach. Koncert kapeli na żywo i duuużżżooo piwa. Nowi znajomi i ... tak mija wieczór z którego mało pamiętam :).
Śpimy długo, i kolo południa udaje się ruszyć. Odwiedzamy grób MM. (osobny post). I omijając autostrady, lokalnymi drogami docieramy do Long Beach. Po drodze mijamy "słabsze" dzielnice, gdzie nie uświadczysz białego człowieka. Trafiamy na obławę policji... biegają z bronią! To ta gorsza część LA. W Long Beach odwiedzamy statek-hotel Queen Mary (osobny post). Zwiedzamy ta milsza część miasta. Dzielnica w stylu włoskim, Naples z dużą ilością marin i jachtów. I chyba to już koniec na dziś. Odbijamy na północ żeby dotrzeć na noc do San Francisco...
Śpimy długo, i kolo południa udaje się ruszyć. Odwiedzamy grób MM. (osobny post). I omijając autostrady, lokalnymi drogami docieramy do Long Beach. Po drodze mijamy "słabsze" dzielnice, gdzie nie uświadczysz białego człowieka. Trafiamy na obławę policji... biegają z bronią! To ta gorsza część LA. W Long Beach odwiedzamy statek-hotel Queen Mary (osobny post). Zwiedzamy ta milsza część miasta. Dzielnica w stylu włoskim, Naples z dużą ilością marin i jachtów. I chyba to już koniec na dziś. Odbijamy na północ żeby dotrzeć na noc do San Francisco...
Los Angeles - Part II |