piątek, września 28, 2007

Jeszcze chwila w Beverly Hills i Hollywood i uciekamy z miasta :)

Ranek przywital nas chmurami i chlodem.... wiec szybka zmiana planow. Zamiast na plaze ruszamy troche pozwiedzac znane miejsca w LA. Na poczatek Rodeo drive ulica w Beverly Hills gdzie sa droooooogie sklepy hehe itp. Potem zaliczamy Hollywood blvd kazdy kto jest w LA tam idzie... tragedia dla mnie, masa turystow i oszolomow. Gwiazdy na chodniku i wszedzie sklepy z tandeta. :) koledzy chcieli to zobaczyc.... Zbieramy sie wkoncu i jedziemy jak zwykle w korkach goigantach, ale na szczescie w kalifornii jest cos takiego "boskiego" jak CARPOOL :) osobny wydzielony pas dla samochodow z 2-lub wiecej osobami !!! to sie jedzie a wszyscy stoja ;) Docieramy na wieczor do Fresno, stad juz blisko do sequoia park. Teraz piwko i aby do rana.

[Los Angeles, CA - Fresno, CA ]

Poradnik ?

zastanawialem sie i chyba napisze w punktach malutki poradnik jak fajnie poruszac sie po USA. Praktyczne i aktualne porady. Przewodniki z polskich ksiegarn sa do .... niczego :) mozna je przeczytac w empiku i miec poglad co i gdzie mniej wiecej, Tylko sie nimi nie kierowac ! tyle bledow i zlych porad, i wybory hoteli .... Oczywiscie moze to wspolnymi silami jakos zrobimy i wyjdzie cos fajnego :)
W wolnech chwili napisze gdzie tanio i drogo ale nie ubogo spac :) Jak to zrobic sprytnie z kuponami znizkowymi, ktore sieci sa dobre ktore nie itp, jak sensownie zjesc normalnie i fastfoodowo :) moze zrobie ranking amerykanskich junkfoodow :) Gdzie tankowac paliwo i jak (czasem sa z tym niezle jazdy hehe dla przybysza z europy). Co zwiedzac i w jakich godzinach unikac wielkich miast. Zwyczaje i jezyk. zreszta to wyjdzie w praniu i moze sie cos uda :)

3:10 to Yuma

miasto graniczne Yuma. Slynne graniczne miasteczko. Rozczarowanie jest bo nie ma sladu po dzikim zachodzie :) jest mala uliczka gdzie zapewne kiedys tu cos bylo a teraz zostalo to odnowione i wyglada moze i ladnie ale zbyt nowoczesnie. Cale miasto jest w neonach i reklamach, typowe amerykanskie sklepowisko i fastfoodowisko :) Tylko pociagi jeszcze smigaja i trabia :) Bardzo duzo meksykanow jak to na granicy. Ruszamy w strone LA. Opuszczamy Yume i na kilka metrow dalej na moscie tabliczka informuje nas ze juz jestesmy w Californii. Krajobrazy pustynne... slonce... postanowilem odbic z trasy i pojechac obok Salton Sea. Widok fajny, duzo plaz i kilka palm co oaza. Duzo pelikanow i innych ptaszkow... hm... a ludzi nie ma.... na mapie zachecajace nazwy "Bombay Beach" , "Mecca Beach" hm... ptaki na plazach to chyba musi byc duzo ryb .... i sa tyle ze zdechle :) smierdzi okropnie ze nie da sie podejsc do wody ! Omijac to prosze :). Juz blisko do LA, pojechalismy od poludnia przez Huntington Beach "Surfer City", kilka lat temu zatrzymalem sie tutaj na kilka nocy. Podoba mi sie jest tak "ladnie" i duzo wyluzowanych ludzi. Zamiast z aktowka rano widzi sie wychodzacych do "pracy" surferow z deska hehe . Pogoda sie pogorszyla i to znacznie. Rano mieslismy 38 w Yumie a tutaj kolo 20 i wiatr.... zimno. Szukanie hotelu okazalo sie trudne, jednak w wiekszych miastach ceny sa wysokie i trudno o cos milego. Ladujemy w koncu w Long Beach w kiepskiej dzielnicy ale co tam...

[Yuma, AR - Salton Sea, CA - Huntington Beach, CA - Long Beach, CA ]