sobota, stycznia 05, 2008

Southwest Expedition (Return) - New Mexico

Wjechalismy do New Mexico droga numer 285 omijajac najwiekszy szczyt Texasu - Guadalupe Mountains. Zeby zobaczyc ta gore musielibysmy mocno nadlozyc drogi, wiec wygral wariant szybkiego dotarcia do jaskin w Carlsbad Caverns Nat'l Park. Snieg zalegal na calej dlugosci drogi co swiadczylo ze znajdujemy sie wysoko nad poziomem morza. Wjazd serpentynami do Visitor Center i parkowanie w tlumie samochodow. Chyba tego dnia wszyscy wpadli na ten sam pomysl. Ze wzgledu na remont glownego wejscia wszystkie biura miescily sie w barakach. Przy kasie przydatna okazala sie karta roczna na wszystkie parki narodowe (nie stanowe) co pozwolilo zaoszczedzic sporo kasy. Do wyboru mielismy dwie drogi zejsciowe. Pierwsza to szlakiem na piechote w dol, co zajac mialo kolo poltorej godziny i druga droga to ... winda. Zjazd 230 metrow pod powierzchnie i znalezlismy sie w slynnych jaskiniach. Nigdy nie docenialem tego typu atrakcji ale po kilku minutach zwrocilem honor. Mysle ze to co mozna tam zobaczyc to trudno opisac a zdjecia tego nie oddadza nawet w polowie. Gigantyczne "sale" z roznego typu i wielkosci stalaktytami itp, rzezby w skalach stworzone przez nature... oniemialem. Przestrzen jest wielka i mozna tam spedzic caly dzien. Temperatura jest na stalym poziomie kolo 15 stopni celcjusza. Zdjecia mozna robic tylko ze statywem, inaczej nie ma sensu. I tak walesalismy sie miedzy tymi bajecznymi formacjami az przyszla pora zamykania jaskin. Kolejka do windy byla bardzo dluga ale jak mowil ranger tego dnia przyjechalo najwiecej ludzi w tym roku :) Spokojnie wyjechalismy na powierzchnie gdzie juz powoli zmierzchalo. Pozostal do zrealizowania bardzo ambitny plan przejechania ogromnego odcinka drogi do najwiekszego miasta w New Mexico - Albuquerque (potocznie pisownia na znakach to ABQ chyba prosciej hehe) w jezyku Navajo - Bee'eldííldahsinil... :) . Dotarlismy tam pozno w nocy i przywital nas przeszywajacy lodowaty wiatr. Miasto lezy na okolo 1500 metrach nad poziomem morza i byl grudzien. Dzieki kuponom znalezlismy mily hotel i dostalismy extra znizke za Petera prawo jazdy z New York-u, chyba ktos z obslugi mial sentyment do tego miasta. Obudzilo nas mocne slonce i nadzieja ze bedzie cieplej. Nic z tego, mrozno. Przynajmniej rzesko i w bezwietrznie. Na mily poczatek dnia pojechalismy do Old Town, miejsce zachowane w starym stylu. Odnowione budynki pamietajace jeszcze hiszpanskich osadnikow, stary kosciol z cegly Adobe ladnie wpasowany w kameralny krajobraz. Stara altana po srodku placu z pamiatkowymi tabliczkami upamietniajacymi wojska konfederackie. Spacer po zakamarkach, kawiarnie i restauracje zachecajace do wejscia swoim "klimatem" zywcem z westernow. Przypomina to wszystko styl z pobliskiego Santa Fe. Warto tu spedzic troche czasu ktorego akurat nie mamy. Widzialem zdjecia nocne ... potwierdzaja ze warto :) . Nastepny punkt to Sandia Peak i wjazd kolejka na szczyt otaczajacych miasto gor. Chwile zajelo znalezienie wjazdu i zaparkowanie. Tu mala niespodzianka i okazalo sie ze tylko ja jestem zainteresowany wjazdem na gore. Trudno. Chwila w kolejce (jest akurat sezon i ludzie smigaja na nartach) i dostalem sie do wagonika. Droga do gory trwa okolo 15 minut w czasie tym mozna podziwiac niesamowite widoki ! Ogrom gor i super panorama miasta. Zapiera dech (nie tylko ze wzgledu na wysokosc na jakiej jestem zawieszony :) Sa tu tylko dwa pylony na poczatku trasy, wiec spory kawalek wagonik wisi na linach wysoko nad ziemia. Docieram na miejsce i po wyjsciu na szczycie porywa mnie silny wiatr. Zerkam na termometr na scianie, jest -15 stopni celcjusza !! Chyba sie nie przygotowalem na to. Marzne szybko. Kilka fotek sniegu dawno nie widzianego w takiej ilosci :) . Zanim zamarzne chce zrobic kilka zdjec panoramicznych z tarasow widokowych. Widze oczy wpatrzonych we mnie turystow siedzacych w ogrzewanej kawiarni, pewnie mysla co zaszaleniec lata po tym mrozie w letniej kurtce bez rekawiczek hehe. Wbijam sie do wagonu na dol i znowu piekne widoki. Mimo zimna warto bylo. Na dole chwile odtajalem na sloncu ktore tu na dole mocno jurz przygrzewa. Ruszamy autostrada I-40 odwiedzic indian w ich Sky City inaczej Acoma Pueblo. Po kilkudziesieciu milach trzeba zjechac na poludnie. Widoki zaczynaja sie zmieniac i naszym oczom ukazjua sie szeregi porozrzucanych gor w przedziwnych ksztaltach zywo przypominajacymi Monument Valley w Utah ! Krajobraz zrobij sie naprawde ciekawy. Jestesmy juz na terenach rezerwatu indian. Docieramy do hm.. jak to nazwac, domek z adobe a w srodku muzeum indian i ... kasa gdzie trzeba wykupic objazdowke ich busem po pueblo. Hm... bardzo komercyjni indianie. Co najgorsze trzeba placic za robienie zdjec !!! Wyszlismy z zamiarem objechania na wlasna reke ale tu niespodzianka, wszedzie zakazy i stoil indianska policja. Zostala jedna droga wiec ruszylismy. Mimo wszystko dalo sie robic zdjecia i w punkcie widokowym mozna obejrzec puebla. Tak wiec oszczedzajac sporo pieniedzy zobaczylismy wszystko tylko z daleka. Moze jak bedzie cieplo to skusze sie i zwiedze dokladnie to ciekawe miejsce. Wracamy na autostrade i szybka jazda w strone Gullup slynna Route 66. W miescie czuje sie bardzo obecnosc kultury indianskiej. Co krok symbole i muzea, na kazdym kroku sklepy z pamiatkami, nie dziwie sie ze nazywaja to miasto swiatowa stolica indian. Przy okazji zobaczylem miejsce akcji mojego ulubionego serialu Lost Room :). Stamtad juz blisko do Arizony.



[ Carlsbad Caverns Nat'l Park, NM - Roswell, NM - Albuquerque, NM - Acoma Pueblo (Sky City), NM - Gallup, NM ]

F O T K I
•••

Southwest Expedition (Return) - Texas

Slonko bylo w zenicie. Zapadla decyzja wstajemy i ruszamy w kierunku nowej przygody. W drodze powrotnej zobaczymy pominiete wczesniej miejsca. Kawalek Southwest-u. Smutno bylo zostawiac Padre Island, pogoda tu jest wysmienita dla mnie i dla wielu innych zamrzluchow. Przed nami chlodne tereny, zwlaszcza w okresie zimowym. Ruszylismy na Brownsville a tam na road 83, ktora to droga ciagnie sie wzdloz granicy z meksykiem i rownolegle do Rio Grande. Mijalismy male misteczka, wygladajace jakby czas sie w nich zatrzymal. Tylko samochody mijane swiadczyly o postepie w czasie. Duzo policji i border patroli. Szukaja pewnie nielegalnie przechodzacych granice. Z mojej perspektywy wygladalo ze w miare latwo mozna przedostac sie w tych miejscach, szuwary, drzewa, bagna i sama rzeka... ale znajac amerykanow pewnie maja wszedzie czujniki i siedza w krzakarz z noktowizorami :) . Same latynoskie twarze, sklepy i reklamy. Krajobraz nie zachwyca, zrobilismy maly zjazd na odpoczynek. Ogladamy Rio Grande z bliska, dziwi nas ilosc wozow z trailerami na szybkie lodki, ktore plywaja w strone meksyku lub granic na rzece ? hm... wyglada na szybkie zrodlo dochodu dla przemytnikow hehe. Wracamy na ta nudna droge. Postanowilismy w odbic na polnoc w nadgranicznym Laredo. Wjazd na I-35 i droge 277 do Del Rio (miasteczko na czasie, tutaj dzieje sie akcja filmu "No Country for Old Man", ktory przypadl mi do gustu, szkoda ze nie zobaczylem go przed wizyta...) Poznoa pora dobijamy do I-10 i znowu uwazamy na zwierzeta wbiegajace na droge. Potem tylko kawalek i ladujemy w Sonora... uf ciezki dzien. Po drodze mijamy liczne Inspekcje Drogowe US Border Patrol. Kontrole sa w miare drobiazgowe. Na nasze 4 osoby jedna byla juz "nielegalnie" po wygasnieciu wizy. Pytania do nas - Are You citizen ? i swiecenie latarka i biegajacy piesek dookola wozu... maly stresik gdy mowilismy - Yes. Ale bialych nie ruszaja. Kontrola jest na kazdej drodze od granicy. Miasteczko na trasie. Brzydkie i hotele slabe. Ale nam wszystko jedno, jestesmy wyczerpani. Tutaj czujemy ze wkraczamy w "zimna" strefe. Teraz wyciagamy kurtki. Rano nie lepiej tylko slonce ratuje nas przez wychlodzeniem :). W poblizu Sonory znajduja sie jaskinie ale nie sa specjalne godne polecenia. Ruszamy na Odesse, miasto blisko granicy z New Mexico. Jedziemy do pobliskiego Odessa Meteor Crater Museum gdzie ciekawi jestesmy jaka dziure w ziemi zrobil spadajacy meteoryt. Tutaj nastepuje wielkie rozczarowanie... mala dziura w ziemi i kilka skal i male muzeum. Hm nie warte to jest zbaczania z drogi. Uciekamy jak najszybciej, teraz przed nami nastepny stan i Carlsbad Caverns Nat'l Park. To juz znane miejsce i gwarantujace ciekawe doznania.

[ South Padre Island, TX - Laredo, TX - Del Rio, TX - Sonora, TX - Odessa, TX ]

F O T K I
•••