Park stanowy Valley of Fire - Dolina Ognia jest to najstarszy i największy park stanowy w Nevadzie, utworzony w 1935 roku. Położony jest godzinę drogi na północny wschód od centrum Las Vegas i rozciąga się na obszarze 141 km². Dolina Ognia swoją nazwę zawdzięcza ognisto czerwonym formacjom skalnym (szczególnie przy zachodzie słońca) utworzonym przed 150 milionami lat głównie z piaskowca, ale także z wapienia, łupków i zlepieńca.
Dolina Ognia była często odwiedzana przez Indian Anasazi, którzy w okresie od 300 r. p.n.e. do 1150 r. zamieszkiwali pobliską, żyzną dolinę Moapa, w celach religijnych, w poszukiwaniu pożywienia lub podczas polowań. Świadczą o tym zachowane do dziś petroglify wykute w wielu miejscach doliny.
Przez park przebiega Nevada Scenic Byway prawie 17-to kilometrowa droga, która łączy wschodnie i zachodnie wejście do parku. Opłata za wjazd jest dość skromna -wynosi 6$ - zważywszy na atrakcje jakie to miejsce nam zapewnia :). Docierając od strony Las Vegas skręcając z głównej autostrady I-15, musimy przejechać pewien odcinek drogi przez pustynne tereny aby dotrzeć w rejony, gdzie teren zaczyna się powoli zamieniać w lekko górzysty. Pierwsze co rzuca się w oczy po przejechaniu wschodniej bramki to nieprawdopodobnie powykręcane przez naturę formacje skalne w "soczyście" czerwonym i pomarańczowym kolorze. Zwykle wtedy turyści wyskakują z samochodów i wdrapują się po bardzo "przyczepnych" skałach na szczyty wzniesień. Ogromna ilość dziur w skałach i "okienek" sprawia wrażenie wielkiego osiedla bajkowych postaci. Jest to niezwykle fotogeniczne miejsce i nie powinny nikogo dziwić przemykające co jakiś czas limuzyny z młodymi parami, udające się w ten rejon na sesje zdjęciowe.
Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów trafiamy na pierwszą zaznaczoną atrakcję Beehives. Są to samotnie stojące formacje skalne wyrzeźbione przez wiatr i piasek, przypominają wielkie kopce o regularnych nacięciach "w kratkę" na całej powierzchni. Następnie skręcamy na pierwszym skrzyżowaniu na zachód i docieramy do Atlatl Rock, jest to skała - na której górnej części znajdują się w bardzo dobrze zachowanym stanie Petroglyfy, rysunki starożytnych Indian. Dostęp do tego miejsca jest ułatwiony przez wysoko pnące się metalowe schodki. Tuż za "rogiem" znajduje się Arch Rock czyli skała przypominająca formacje - znane nam z Arches w Utah. Całkiem spory łuk skalny z czerwonego piaskowca na tle niebieskiego nieba mocno "oczarowuje".
W pobliżu tych atrakcji znajduje się kemping, który gorąco polecam, niesamowite wrażenia z noclegu przy bajecznie wyrzeźbionych skałach w towarzystwie wszechobecnych ciekawskich chipmunków malutkich wiewióreczek. Bywało, że przy ogromnych upałach panujących latem w nocy, wdrapywałem się wysoko do wybranego wgłębienia na szczycie i tam nocowałem z materacem na podgrzanej skale z widokiem na okolice!
Niezapomniane wrażenia!
Jadąc dalej widokową drogą koniecznie trzeba wstąpić do Visitor Center, gdzie można zobaczyć ciekawe wystawy, prezentujące nam lokalną faunę i florę. Można też zobaczyć żywe okazy węży i skorpionów występujących w okolicy, których nie chcielibyśmy spotkać na szlaku :). Następnie wspinamy się wozem na północ przez wąskie kaniony wśród nieprawdopodobnie kolorowych skał i docieramy do punktu Mouse's Tank, stąd można wybrać się na całkiem długi szlak do miejsca, gdzie ukrywali się pod koniec XIX wieku koniokradzi i inni wyjęci spod prawa bandyci. Miejsce to faktycznie nieprawdopodobna mieszanka kryjówek i labiryntów. Po drodze spotykamy jeszcze naskalne malunki Indian.
Następnym punktem jest Rainbow Vista ulubione miejsce fotografów z panoramą okolicy. Po chwili od głównej drogi odchodzi wąska utwardzana droga, która można dotrzeć do Fire Canyon - to dopiero można nazwać spotem dla fotografa, kolory i formy skalne są wręcz "nierealne" jakby z innej planety. Nasycenie kolorów upaja oczy. Zwłaszcza waniliowo-czekoladowe pasmo górek na horyzoncie mocno zapada w pamięć. W tym rejonie dość często spotykałem pełzające pustynne żółwie, warto jechać powoli i dokładnie się rozglądać, zwierzęta są całkiem duże, więc łatwo je wypatrzeć a zwłaszcza na środku drogi.
Dalej droga prowadzi nas przez pastelowe wzgórza i pustynie, kolory urzekają i słynna Paleta Artysty w Dolinie Śmierci może się schować pod ziemię :). Trasa kończy się malutkim parkingiem przy punkcie White Domes, skąd można udać się na szlak. Myślę, że jeśli ktoś zabrałby ze sobą specjalną paletę kolorów w formie wachlarza ze sklepu z artykułami malarskimi - to duży procent zawartych tam barw znalazłby na tym szlaku. Nieprawdopodobne i niezapomniane widoki. Szlak nie jest łatwy, ale też nie będzie strasznie męczący. Warto powspinać się na pobliskie skały i podziwiać panoramę okolicy. Pamiętajmy - przyczepność jest bardzo dobra, zupełnie jak pająka do ściany i raczej nie spadniemy :). Po drodze można spotkać małe ruiny hacjendy z jakiegoś westernu. Ze względu na swoje unikalne walory Dolina Ognia często wykorzystywana była jako plan do filmów lub reklam. Powstały tu fragmenty takich dzieł jak Transformers, Star Trek: Pokolenia i wiele innych.
Aby wrócić do punktu wyjścia trzeba pokonać tą samą prawie 9 kilometrową trasę do Visitors Center, skąd można jechać dalej na zachód punktów Seven Sisters (można tu zrobić piknik w bajkowym klimacie), Cabins i Elephant Rock przy wyjeździe z parku. Stąd już niedaleko do Lake Mead innej atrakcji turystycznej. Przyznam, że Dolinę Ognia odkryłem całkiem niedawno (jak na mnie) - zafascynowała mnie i urzekła kolorami i niespotykanymi formacjami skalnymi. Park jest inny niż wszystkie jakie widziałem i jeśli mam okazję zawsze kieruję tam swoje kroki. Marzeniem jest spędzić tam tydzień na chodzeniu po szlakach i odkrywaniu nowych miejsc.
Zdecydowanie w pierwszej trójce najpiękniejszych parków stanowych i narodowych. Szkoda lub może dobrze, że nie jest tak rozreklamowany w Las Vegas jak niedaleki Red Rock, który nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Koniecznie trzeba to zobaczyć !
Dolina Ognia była często odwiedzana przez Indian Anasazi, którzy w okresie od 300 r. p.n.e. do 1150 r. zamieszkiwali pobliską, żyzną dolinę Moapa, w celach religijnych, w poszukiwaniu pożywienia lub podczas polowań. Świadczą o tym zachowane do dziś petroglify wykute w wielu miejscach doliny.
Przez park przebiega Nevada Scenic Byway prawie 17-to kilometrowa droga, która łączy wschodnie i zachodnie wejście do parku. Opłata za wjazd jest dość skromna -wynosi 6$ - zważywszy na atrakcje jakie to miejsce nam zapewnia :). Docierając od strony Las Vegas skręcając z głównej autostrady I-15, musimy przejechać pewien odcinek drogi przez pustynne tereny aby dotrzeć w rejony, gdzie teren zaczyna się powoli zamieniać w lekko górzysty. Pierwsze co rzuca się w oczy po przejechaniu wschodniej bramki to nieprawdopodobnie powykręcane przez naturę formacje skalne w "soczyście" czerwonym i pomarańczowym kolorze. Zwykle wtedy turyści wyskakują z samochodów i wdrapują się po bardzo "przyczepnych" skałach na szczyty wzniesień. Ogromna ilość dziur w skałach i "okienek" sprawia wrażenie wielkiego osiedla bajkowych postaci. Jest to niezwykle fotogeniczne miejsce i nie powinny nikogo dziwić przemykające co jakiś czas limuzyny z młodymi parami, udające się w ten rejon na sesje zdjęciowe.
Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów trafiamy na pierwszą zaznaczoną atrakcję Beehives. Są to samotnie stojące formacje skalne wyrzeźbione przez wiatr i piasek, przypominają wielkie kopce o regularnych nacięciach "w kratkę" na całej powierzchni. Następnie skręcamy na pierwszym skrzyżowaniu na zachód i docieramy do Atlatl Rock, jest to skała - na której górnej części znajdują się w bardzo dobrze zachowanym stanie Petroglyfy, rysunki starożytnych Indian. Dostęp do tego miejsca jest ułatwiony przez wysoko pnące się metalowe schodki. Tuż za "rogiem" znajduje się Arch Rock czyli skała przypominająca formacje - znane nam z Arches w Utah. Całkiem spory łuk skalny z czerwonego piaskowca na tle niebieskiego nieba mocno "oczarowuje".
W pobliżu tych atrakcji znajduje się kemping, który gorąco polecam, niesamowite wrażenia z noclegu przy bajecznie wyrzeźbionych skałach w towarzystwie wszechobecnych ciekawskich chipmunków malutkich wiewióreczek. Bywało, że przy ogromnych upałach panujących latem w nocy, wdrapywałem się wysoko do wybranego wgłębienia na szczycie i tam nocowałem z materacem na podgrzanej skale z widokiem na okolice!
Niezapomniane wrażenia!
Jadąc dalej widokową drogą koniecznie trzeba wstąpić do Visitor Center, gdzie można zobaczyć ciekawe wystawy, prezentujące nam lokalną faunę i florę. Można też zobaczyć żywe okazy węży i skorpionów występujących w okolicy, których nie chcielibyśmy spotkać na szlaku :). Następnie wspinamy się wozem na północ przez wąskie kaniony wśród nieprawdopodobnie kolorowych skał i docieramy do punktu Mouse's Tank, stąd można wybrać się na całkiem długi szlak do miejsca, gdzie ukrywali się pod koniec XIX wieku koniokradzi i inni wyjęci spod prawa bandyci. Miejsce to faktycznie nieprawdopodobna mieszanka kryjówek i labiryntów. Po drodze spotykamy jeszcze naskalne malunki Indian.
Następnym punktem jest Rainbow Vista ulubione miejsce fotografów z panoramą okolicy. Po chwili od głównej drogi odchodzi wąska utwardzana droga, która można dotrzeć do Fire Canyon - to dopiero można nazwać spotem dla fotografa, kolory i formy skalne są wręcz "nierealne" jakby z innej planety. Nasycenie kolorów upaja oczy. Zwłaszcza waniliowo-czekoladowe pasmo górek na horyzoncie mocno zapada w pamięć. W tym rejonie dość często spotykałem pełzające pustynne żółwie, warto jechać powoli i dokładnie się rozglądać, zwierzęta są całkiem duże, więc łatwo je wypatrzeć a zwłaszcza na środku drogi.
Dalej droga prowadzi nas przez pastelowe wzgórza i pustynie, kolory urzekają i słynna Paleta Artysty w Dolinie Śmierci może się schować pod ziemię :). Trasa kończy się malutkim parkingiem przy punkcie White Domes, skąd można udać się na szlak. Myślę, że jeśli ktoś zabrałby ze sobą specjalną paletę kolorów w formie wachlarza ze sklepu z artykułami malarskimi - to duży procent zawartych tam barw znalazłby na tym szlaku. Nieprawdopodobne i niezapomniane widoki. Szlak nie jest łatwy, ale też nie będzie strasznie męczący. Warto powspinać się na pobliskie skały i podziwiać panoramę okolicy. Pamiętajmy - przyczepność jest bardzo dobra, zupełnie jak pająka do ściany i raczej nie spadniemy :). Po drodze można spotkać małe ruiny hacjendy z jakiegoś westernu. Ze względu na swoje unikalne walory Dolina Ognia często wykorzystywana była jako plan do filmów lub reklam. Powstały tu fragmenty takich dzieł jak Transformers, Star Trek: Pokolenia i wiele innych.
Aby wrócić do punktu wyjścia trzeba pokonać tą samą prawie 9 kilometrową trasę do Visitors Center, skąd można jechać dalej na zachód punktów Seven Sisters (można tu zrobić piknik w bajkowym klimacie), Cabins i Elephant Rock przy wyjeździe z parku. Stąd już niedaleko do Lake Mead innej atrakcji turystycznej. Przyznam, że Dolinę Ognia odkryłem całkiem niedawno (jak na mnie) - zafascynowała mnie i urzekła kolorami i niespotykanymi formacjami skalnymi. Park jest inny niż wszystkie jakie widziałem i jeśli mam okazję zawsze kieruję tam swoje kroki. Marzeniem jest spędzić tam tydzień na chodzeniu po szlakach i odkrywaniu nowych miejsc.
Zdecydowanie w pierwszej trójce najpiękniejszych parków stanowych i narodowych. Szkoda lub może dobrze, że nie jest tak rozreklamowany w Las Vegas jak niedaleki Red Rock, który nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Koniecznie trzeba to zobaczyć !
Valley of Fire State Park |