powolne wstawanie w El Paso... basenik. Ruszamy nad granice. Zostawiamy samochod na parkingu i idziemy do Meksyku. Przejscie jest przez most troche przygnebiajace (zasieki, siatki itp) koszt wejscia to 35 centow a na granicy po stronie meksykanskiej jak zwykle nikogo nie ma :) mozna wejsc bez problemow. Ciudad Juarez wyglada koszmarnie, wzorcowe miasto trzeciego swiata. Nastawione na sexturystyke (co chwila oferuja nam "young girls"). Osoby chcace poznac meksyk nie powinny ogladac miast granicznych. Mozna sie zrazic a kraj jest super zwlaszcza yukatan. Przyznam ze mozna sie niezle wystraszyc bedac tam hehe . .. wracamy i znowu 35 centow ale kontrola graniczna juz jest i to bardzo nieprzyjemna dla moich znajomych. Ja mam amerykanskie ID i trwa to sekunde a chlopaki sa dokladnie przepytywane i sprawdzane. Wracamy do cywilizacji uffff z wyprawy mamy tequilke i papierosy. Ruszamy w trase przed nami kawal Texasu. Po kilku godzinach jazdy (caly czasz wlaczony cruise control na 80 mil speed limit) zatrzymujemy sie na I-10 w miescinie Ozona. Trzeba odpoczac....
Rano wielki kac ;( ruszam na San Antonio
[ El Paso, TX - Ciudad Juarez (Mexico) - Ozona, TX ]