piątek, maja 30, 2008

Let Jimi take over...

"When the power of love overcomes the love of power, the world will know peace." Kiedy siła miłości przezwycięży miłość do siły, świat pozna pokój. (…) Wszystko mogę wytłumaczyć lepiej poprzez muzykę. Hipnotyzuję ludzi, aż dochodzą oni do podstawowego stanu, a gdy osiągnę moment największej słabości, mogę przemówić do ich podświadomości i wmówić im, co chcę (…) Naszą muzykę można porównać do słoika dżemu. Wszystko jest w niej dokładnie wymieszane."

James Marshall Hendrix znany jako Jimi Hendrix (ur. 27 listopada 1942, zm. 18 września 1970) - rodowity mieszkaniec Seattle, szokujący "dziki" muzyk, geniusz gitary elektrycznej - niepowtarzalny i nieprzewidywalny. Naśladujący gitarą wszystkie dźwięki - łkanie, płacz, śmiech, skowyt czy odgłosy wojny… Niedościgniony wzór artystycznego luzu i talentu dla innych muzyków, amerykański gitarzysta, wokalista, kompozytor rockowy najczęściej wiązany ze stylami acid rock, psychodeliczny rock, blues rock i jazz rock. Hendrix był jednym z najwybitniejszych gitarzystów i w ogóle instrumentalistów rockowych. Jako pierwszy wykorzystał unikalne techniki gry na gitarze elektrycznej. Już jako nastolatek postanowił, że będzie wierny swojej miłości do muzyki… Nie przeszkadzało mu to, że jest leworęczny, jak i to, że jego pierwsza gitara za pięć dolarów w prezencie od ojca, była nienajlepszej jakości, najważniejsze, że chciał grać…

Jimi Hendrix ma fanów na całym świecie, min. Paul Allen, jeden z dwóch założycieli Microsoft, jest jego wielkim i wiernym wielbicielem! Aby uczcić pamięć swojego idola, w czerwcu 2004 roku otworzył ekspozycję w gmachu Experience Music Project, oraz Galerię Sławy Science Fiction gdzie można zobaczyć sceniczne kostiumy, gitary, wzmacniacze, efekty gitarowe, manuskrypty tekstów Jimiego Hendrixa.

Znany utwór "Hey, Joe", moim zdaniem o słabej i ponurej treści, tylko dzięki Hendrixowi odżył, miał już przecież przynajmniej kilka wersji wcześniej, ale dopiero kiedy nagrał go Jimi, zyskał popularność - to właśnie jest przykład mocy jaką miał muzyk. Hendrix, który na scenie demolował wzmacniacze i podpalał gitary różnił się od Hendrixa prywatnie, po koncercie… Ludzie, którzy zdążyli go poznać, wspominali go jako pełnego uroku, ciepłego człowieka. Jest zresztą mnóstwo nagrań, w których pokazał swoje drugie, delikatne i wrażliwe oblicze…

Niestety, wspaniale zapowiadającą się karierę przerwała niespodziewana śmierć artysty. Miał niecałe 28 lat… Niestety okoliczności śmierci Jimiego były i są nadal trudne do ustalenia. Jako przyczynę śmierci podano inhalację wymiotów spowodowaną odurzeniem barbituranami. Stwierdzono jednak tylko śladowe ilości Seconalu i amfetaminy. Podczas oględzin Jimiego nie stwierdzono żadnych śladów po strzykawakach. Policja i załoga karetki stwierdzili po przybyciu, że Jimi już nie żył. Drzwi do apartamentu były otwarte i oprócz Jimiego nikogo tam nie było. . Obalono tezę o samobójstwie, gdzie poszlaką był jedynie smutny wiersz znaleziony w jego pokoju, a dawka 9 tabletek nasennych według lekarzy też nie została zakwalifikowana jako dawka śmiertelna, zwłaszcza, że przy Jimim znaleziono opakowanie z 45 tabletkami. Gdyby chciał popełnić samobójstwo wziąłby znacznie więcej dla pewności. Do tej pory jest to zagadka. Spekulowano nawet wokół wątku morderstwa. Teoria ta wydaje się odważna, jednak faktem jest, że mieszkanie nowojorskie Jimiego w Greenwich Village zostało splądrowane i ukradziono sporo taśm, przedmiotów osobistych Jimiego oraz nieokreśloną liczbę wierszy, z których część szybko znalazła się na aukcjach. Media wylansowały opinię, że muzyk zmarł wskutek przedawkowania heroiny i niestety taka opinia najszybciej dotarła do Polski. Tymczasem nie było śladów ukłuć, ani znaleziono przy nim strzykawki. Wiele wskazuje na to, że informacje o silnym uzależnieniu Hendrixa od heroiny były przesadzone, prawdą jest natomiast to, że był uzależniony od środków nasennych, które brał często i w dużych ilościach, o czym świadczą recenzje z koncertów. Spekulacje już tutaj nic nie pomogą…

Dla Hendrixa na płycie nagrobkowej wyryto gitarę stratocaster… chociaż on inaczej patrzył na śmierć, nie bał się jej… zapytany parę miesięcy wcześniej przez Jane de Mendelssohn z International Times: "A śmierć. Czy niepokoi cię?" Odpowiedział: "Wcale. Przechodzimy przez to tylko tutaj, gdzie nie jesteś jeszcze uważany za człowieka. Twoje ciało jest zaledwie fizycznym opakowaniem, które niesie cię z jednego miejsca w drugie byś nie popadł w duże kłopoty. Więc masz to podrzucone ciało i musisz je obnosić, pielęgnować i ochraniać i tak dalej, ale jak to ciało wyczerpie się, możesz wpaść w wiele innych scen, które są nawet większe. (...) Ludzie, którzy boją się śmierci, to kompletny przypadek braku bezpieczeństwa. Oto dlaczego świat dzisiaj się rozpieprza, ponieważ ludzie skupiają się za bardzo na tym co widzą, a nie na tym co czują."


F O T K I
...